„Od Juliusza do Joanny – malarskie pasje Kossaków i ich związki z Kraszewskimi” to wystawa, której wernisaż odbył się w 10 września w ramach Europejskich Dni Dziedzictwa w Muzeum Józefa Ignacego Kraszewskiego w Romanowie. Hasło przewodnie tegorocznych obchodów brzmiało: Żywe dziedzictwo – tradycje od pokoleń.
Goście wydarzenia zostali zaproszeni w symboliczną podróż do Krakowa. Tu w 1869 roku, Zofia z Gałczyńskich i Juliusz Kossakowie zakupili dworek przy ul. Zwierzynieckiej, zwany Wygodą. Później zyskał on nazwę Kossakówka. W tym magicznym miejscu znajdowały się pracownie Juliusza, Wojciecha, a potem również Jerzego. Tam również tworzyła Gloria i wychowała się Simona, córki Jerzego. Autorki wystawy podjęły próbę stworzenia namiastki tego niezwykłego miejsca. Znalazły się tu eksponaty z Kossakówki: stolik gerydon z drugiej połowy XIX wieku oraz fotel z ażurowym oparciem, przepiękny portret Zofii z Gałczyńskich Juliuszowej, pędzla Leona Kaplińskiego oraz niewielki Widok z zamkiem, nestora rodu Juliusza. Te obiekty należą do spuścizny rodzinnej profesor Simony Kossak, a dziś są własnością Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Łomży. Zaprezentowano także skórzane siodło obite aksamitem ze złotą bordiurą z zasobów Muzeum Łowiectwa i Jeździectwa – Łazienki Królewskie w Warszawie, które służyło jako model w pracowni Kossaków. Uzupełnieniem siodła był munsztuk i bat nahajka, oczywiście z epoki. Artyści mieli w swoim atelier sporo rekwizytów, które służyły jako modele przy pracach malarskich. Na romanowskiej Kossakówce znalazła się broń biała i palna, ryngrafy – wszak obrazy naszych mistrzów bardzo często prezentowały rycerza i bitwę. Obiekty pochodzą ze zbiorów własnych muzeum oraz Lubelskiego Muzeum Techniki Wojskowej i Użytkowej w Jelnicy. Uwagę zwraca medalion Jana III Sobieskiego, który na obrazach Kossaków często się pojawiał. Podczas obchodów dwusetnej rocznicy odsieczy wiedeńskiej w postać króla wcielił się Juliusz, zaś rolę królewicza Jakuba odegrał młody Wojciech.
Bohaterami wystawy byli przedstawiciele czterech pokoleń rodu Kossaków. Portret protoplasty rodu – Juliusza Fortunata Kossaka herbu Kos, pędzla Józefa Simmlera, oryginał w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie, pokazano na reprodukcji fotograficznej. Obok Juliusza – piękna Zofia z Gałczyńskich, ukochana żona malarza. Kiedy Państwo Juliuszowie przechadzali się ulicami Paryża, byli tak piękną parą, że przechodnie przystawali, aby się im przyjrzeć. Juliusz, sarmackiej urody, miał również niezwykle pogodny charakter. Uwielbiany przez przyjaciół, bez krzty zawiści, cieszył się nie tylko ze swoich sukcesów, ale i innych. Zwykł mawiać: obyśmy zdrowi byli. Reszta była mniej ważna.
Juliusza najwybitniejsze prace – to akwarele. Tę niezwykle trudną technikę opanował do perfekcji. Bohaterami jego prac są konie, polowania, ważne wydarzenia historyczne. Bywał często na dworach szlacheckich, na polowaniach i utrwalał je na swoich dziełach. Ale był również niedoścignionym ilustratorem polskiej literatury. Na wystawie tylko niewielki fragment jego twórczości w tej dziedzinie: Rok myśliwca Wincentego Pola, Zawsze oni Suffczyńskiego czy najbardziej interesujące Muzeum Grzechy hetmańskie i Mistrza Twardowskiego Józefa Ignacego Kraszewskiego, ze zbiorów własnych. Również Ogniem i mieczem Sienkiewicza zyskały piękne ilustracje Juliusza. Zaprezentowano je w albumie i pocztówkach z zasobów Muzeum Narodowego w Kielcach. Wiele z tych prac znalazło swoje miejsce w Tygodniku Illustrowanym i Kłosach. Dodajmy, że Juliusz Kossak był odpowiedzialny za stronę artystyczną Tygodnika przez kilka lat i znacznie podniósł jego poziom artystyczny. Zauważył to pierwszy biograf artysty, Stanisław Witkiewicz. Pierwsze wydanie tego dzieła wraz z ilustracjami z zasobów Muzeum Narodowego w Kielcach pokazano na romanowskiej ekspozycji.
Kiedy fotografia była jeszcze w powijakach, wyręczał ją często ołówek. Obdarzony niezwykłą, wręcz fotograficzną, pamięcią Juliusz, utrwalił wiele uroczystości i wydarzeń. Wśród nich znalazł się wspaniały jubileusz autora Starej baśni. Na wystawie nie zabrakło grafik z zasobów własnych muzeum, zamieszczonych w Tygodniku Illustrowanym oraz Kłosach: Pochód do Sukiennic, obiad, bal. Juliusz był członkiem podkomitetu organizacyjnego, zaprojektował piękny wieniec krakowski, na którego liściach znalazły się tytuły utworów Kraszewskiego. Wieniec wykonał ze srebra krakowski złotnik Władysław Glixelli, wykonawca między innymi berła podarowanego Janowi Matejce jako symbol panowania w sztuce. Reprodukcja fotograficzna wieńca znalazła się w albumie pamiątkowym podarowanym pisarzowi. Wieniec wzbogaca dziś zasoby Muzeum Narodowym w Poznaniu, które udostępniło jego wizerunek. Juliusz Kossak był pomysłodawcą i jednym z autorów Albumu Jubileuszowego Artystów Polskich. Zamieścił tam akwarelę Polowanie z chartami. Znalazła się tam również praca Wojciecha Kossaka Posterunek kawalerii. Wizerunki tych prac pokazano dzięki życzliwości Muzeum Narodowego w Poznaniu. Uwagę zwraca piękna grafika udostępniona przez Bibliotekę Narodową w Warszawie: Kraszewski wśród postaci najcelniejszych swoich dzieł. Projekt oczywiście Juliusz Kossak. Artysta uczestniczył też w ostatniej drodze Kraszewskiego, a rysunek z tej uroczystości zamieściły w Kłosy.
Na wystawie oglądać można akwarele i prace olejne Juliusza Kossaka, udostępnione przez zaprzyjaźnione placówki muzealne:
- akwarela z 1877 roku – Scena rodzajowa przy studni, z zasobów Muzeum Podlaskiego w Białymstoku. Podlaskie Muzeum udostępniło również akwarelę Na polowanie z 1880 r. oraz Branka z 1884 r.;
- dwie prace olejne na tekturze z 1878 roku, ze zbiorów Muzeum Narodowego w Lublinie, mianowicie Studium konia z jeźdźcem oraz Studium konia z amazonką; tym bardziej cenne, że Juliusz olejem malował rzadko;
- zaś z zasobów Muzeum Zamkowego w Sandomierzu pochodzą: z 1884 r. Polowanie na wilki i Myśliwy na koniu z 1887 roku.
Kolejne pokolenia Kossaków reprezentuje na wystawie syn Juliusza. Wojciech urodził się w noc sylwestrową 1856 roku. W Paryżu. Kilka minut przed północą. A tuż po północy przyszedł na świat brat bliźniak Wojciecha – Tadeusz. Co ciekawe, według prawa francuskiego, a dokładnie Kodeksu Napoleona, który wówczas obowiązywał we Francji, starszy był Tadeusz… Wojciech otrzymał solidne wykształcenie artystyczne. Malarskie szlify zdobywał między innymi w Krakowie, Paryżu i Monachium. I tak jak ojciec bywał na polowaniach i portretował koni i jeźdźców. Miał zupełnie inną osobowość niż Juliusz. Niezwykle przystojny, szarmancki, uwielbiał bywać w wielkim świecie i był tam bardzo dobrze przyjmowany. Ceniony niezmiernie przez Wilhelma II, nieoficjalnie był jego nadwornym malarzem. Wymienić dzieła Wojciecha, choćby największe, trudno, bo było ich naprawdę wiele. Coś trzeba wybrać. Na autorkach wystawy największe wrażenie zrobiły modne wówczas panoramy. Jedną z nich podziwiać możemy do dziś we Wrocławiu. Mowa oczywiście o Panoramie Racławickiej, wykonanej wspólnie z Janem Styką. Druga, nawet większa, to Berezyna, do tworzenia której zaprosił Wojciecha Julian Fałat. Po nieporozumieniach między dwoma najważniejszymi autorami panoramy, Wojciech postanowił pociąć ją na kawałki i tak sprzedać. Powstała też Bitwa pod piramidami. Jej opis ze zbiorów Instytutu Badań Literackich PAN pokazano na wystawie. Panoramy odgrywały ważną rolę w XIX wieku – zastępowały nieistniejące jeszcze kino. Na wystawie wspomniano o podróżach Wojciecha. Stanowiły one stały element życia artysty: Paryż, Londyn, Wiedeń, 7. letni pobyt w Berlinie, Monachium, wreszcie Egipt i Stany Zjednoczone, gdzie Wojciech udał się w poszukiwaniu rynku zbytu na swoje prace. Ale podróże służyły również zdobywaniu dokumentacji do planowanych dzieł. Przygotowując się do prac malarskich jeździł na miejsca bitew. Tak było w przypadku przygotowywaniu szkicu do niepowstałej z powodów politycznych Samossiery. Wszędzie witany entuzjastycznie, wszędzie podziwiany. O jego podróżach, ale i osobowości dowiadujemy się z listów opracowanych przez Kazimierza Olszańskiego. Są to listy do żony Maniusi ukochanej, ale również przyjaciółki Zofii Hoesickowej, do córek i przyjaciół. Niesamowity talent epistolarny. W zasobach muzeum znajduje się oryginał listu Wojciecha do Bogusława Kraszewskiego. O wyborach życiowych Wojciecha, ich motywacji, dowiadujemy się ze wspomnień artysty, opublikowanych za życia autora. To wybór Wojciecha, co niejednokrotnie podkreślał: miały pozwolić na ewentualną konfrontację.
Uwagę zwiedzających zwrócił jedwabny wachlarz namalowany przez autora panoram. Udostępniono go dzięki życzliwości Muzeum Narodowego w Lublinie. Z zasobów lubelskiego muzeum pochodzi także przepiękny Portret Róży Duchowej – olej na płótnie z 1933 r., oraz szkic Bitwy pod Gross-Jägersdorf z 1901 r. Muzeum Podlaskie w Białymstoku udostępniło Kirasjera z 1912 r.
Swój talent przekazał Wojciech dzieciom: malarski Jerzemu Maciejowi Coco Kossakowi, zaś pisarski wspaniałym córkom: poetce Marii Pawlikowskiej- Jasnorzewskiej, w domu nazywanej Lilką, oraz Madzi – pisarce Magdalenie Samozwaniec. Autorki wystawy napotkały na sporo trudności w wypożyczeniu prac Jerzego Kossaka. Mało ich w polskich muzeach. Większość znajduje się zapewne w kolekcjach prywatnych. Sporo po prostu zaginęło. Wielka szkoda, bo talent ten trudno dziś oceniać na podstawie reprodukcji czy niepotwierdzonego autorstwa prac. Najbardziej znanym dziełem Jerzego jest oczywiście sztandarowy jego obraz Bitwa Warszawska. Często reprodukowany i wykorzystywany do różnych inscenizacji. W Romanowie pokazano współczesne wykorzystanie obrazu: na monecie i banknocie kolekcjonerskim z zasobów Muzeum Narodowego w Kielcach. Z zasobów własnych muzeum pochodzą karty pocztowe z reprodukcjami prac Wojciecha, Juliusza i Jerzego. W monografii Jerzego Kossaka autorstwa Kazimierza Olszańskiego też te reprodukcje znajdujemy.
Na wystawie znalazły się dwie prace Jerzego: z 1930 r. Jeździec z koniem z zasobów Muzeum Zamkowego w Sandomierzu, a z 1940 roku – Napad wilków ze zbiorów Muzeum Narodowego w Kielcach.
Główną bohaterką wystawy była oczywiście Pani Joanna Kossak, wnuczka Jerzego Kossaka. Pokazano kilkanaście jej prac z prywatnych kolekcji. Kilka z nich Pani Joanna przygotowała specjalnie na romanowską wystawę.
Wystawie towarzyszy katalog, który można nabyć w Muzeum, a sama ekspozycja będzie dostępna do 19 listopada br. Serdecznie polecamy.
Zdjęcia: Zuzanna Kołakowska, Muzeum Józefa Ignacego Kraszewskiego w Romanowie.